W czasie urlopowania Alex odwiedził Brukselę.
Stolica Belgii i Unii Europejskiej. Ok 50 km od Antwerpii.
Belgia to prawdziwy raj dla poliglotów, na północy przyda się znajomość flamandzkiego, na południu – francuskiego. Nieco zaskakujący jest fakt, że z angielskim tu nie najlepiej, co gorsze nawet w automatach biletowych często nie ma możliwości wyboru języka angielskiego. Także zakup biletu jest dość ciekawą sprawą 😉
Z racji, że była to druga już wizyta Alexa w tym mieście (poprzednia tylko kilku godzinna) to pewne zdanie na temat tego miasta Alex miał już wyrobione. Co do którego tylko się utwierdził.
Mianowicie jest tu BRUDNO, pełno walających się śmieci, przejeżdżając tramwajem przez miasto człowiek poważnie się zastanawia czy odważył by się wysiąść na co poniektórych przystankach.
Jakby tego było mało chyba żadne dotąd miasto jeszcze nie przywitało Alexa taką “wspaniałą” pogodą.
Parę minut ULEWNEGO deszczu i miasto zamienia się w “Wenecję Północy”.
Jedno miejsce jednak zdecydowane przypadło Alexowi do gustu, a mianowicie muzeum zabawek. Prawdziwy raj dla dzieci i dorosłych 😉
Niewątpliwym plusem jest fakt, że zabawki nie stanowią tylko eksponatów ale można się nimi bawić do woli 😀
Bilet normalny 5.5 , ulgowy 4.5 euro.
Adres: A.S.B.L. Musée du Jouet Rue de l’Association, 24 1000 – Bruxelles
Po przyjemnie spędzonym czasie w muzeum Alex udał się na spacer zobaczyć co jeszcze zaoferuje stolica Belgii. Poza deszczem rzecz jasna.
Alex długo chodził i szukał prawdziwych Belgijskich frytek, które można było kupić w Holandii, a na które miał coraz większą ochotę z upływem kolejnych godzin zwiedzania miasta. Na próżno jednak. Skusił się w końcu u turka na tradycyjne frytki, prosto z zamrażalnika 😉
Także ten kto chciał by spróbować tradycyjnych Belgijskich frytek musi szukać gdzieś indziej. Np w Holandii 😉
Oczywiście wprost nikomu Alex nie odradza wizyty w Stolicy Unii Europejskiej, bo być może odzwierciedla ona aktualny jej poziom natomiast Alexa zdecydowanie nie zachwyciła i raczej nie prędko tam zwita. No chyba, że jakimś przypadkiem okazałoby się, że jakaś bogata rodzina zostawiła mu tam spadek w postaci wilii z basenem czy jakiś innych aktywów.