Majorka jest największą wyspą Archipelagu Balearów. Turystów z całego świata jak magnes przyciągają tu piękne plaże, malownicze zatoczki i niesamowite atrakcje. Bazując na naszym doświadczeniu, przygotowałam dla Was subiektywną listę miejsc, które warto odwiedzić. Nie są to oczywiście wszystkie atrakcje, bo tych nie sposób zobaczyć w ciągu tygodnia i też nie dałoby się ich opisać w jednym czy dwóch blogowych wpisach.
Co warto zobaczyć na Majorce? Subiektywna lista cz. 1
- Półwysep Formentor:
Cap de Formentor
Cami de Cala Figuera
Punkt widokowy Mirador de Es Colomer
Talaia d’Albercutx (wieża)
miejsca, które warto odwiedzić na Majorce
Zwiedzanie wyspy zaczynamy od miejsca opisywanego w każdym przewodniku po Majorce. To tutaj górskie pasmo Serra de Tramuntana spotyka się z Morzem Śródziemnym.
Cap de Formentor
Cap de Formentor to najdalej wysunięty na północ fragment wyspy. Uważany za jedną z najciekawszych atrakcji, dlatego jest jednym z najczęściej odwiedzanych i najbardziej rozpoznawalnych miejsc na Majorce. Półwysep Formentor przyciąga wielu odwiedzających, którzy chcą dotrzeć na jego koniec, by zobaczyć latarnie (Faro de Formentor / Cap de Formentor) na szczycie skalistego wzgórza, otoczoną błękitną wodą. W budynku latarni znajduje się nieduży bar o dość wygórowanych cenach. Miejsce to szczególnie upodobali sobie kolarze, którzy tłumnie przybywają na półwysep.
Cap de Formentor – informacje praktyczne
- Do latarni można dojechać samochodem, ale tylko poza sezonem turystycznym. Ze względu na dużą ilość samochodów i wąskie drogi, zdecydowano o ograniczeniu ruchu samochodowego. Od czerwca do września w godzinach 10:00 do 22:30 obowiązuje zakaz poruszania się dla samochodów osobowych (zakaz nie obejmuje rowerzystów). W tym okresie można dojechać tylko autobusem. Mandat za złamanie zakazu może wynieść od 200 do prawie 300 euro.
- Droga prowadząca do latarni jest nie tylko niezwykle malownicza, ale i bardzo wąska. Przygotujcie się na górskie serpentyny. Ze względu na ogromny ruch kolarzy na tej trasie trzeba być naprawdę ostrożnym.
- Na trasie Alcudia – Formentor kursuje specjalny autobus publiczny 334. Rozkład jazdy dostępny jest tutaj. Autobus zatrzymuje się po drodze w kilku miejscach (punkt widokowym Es Colomer, przy plaży: Formentor, Cala Figuera i Murta dalej jedzie do Latarni Far de Formentor).
- Nasz pobyt na Majorce przypadał na drugą połowę kwietnia. W tym czasie można było dojechać do latarni, ale wiązało się to z dość długim oczekiwaniem na wjazd pod latarnie (około 40 min). Parking pod latarnią jest bezpłatny, ale miejsca jest zaledwie na kilka samochodów (mapa). Dlatego nawet poza sezonem musicie się liczyć ze staniem w korku, by dojechać na miejsce. Część osób decyduje się na zostawienie auta na poboczu i przejście ostatniego odcinka pieszo, ale miejsc, gdzie da się zaparkować w drodze do latarni, jest naprawdę niedużo, a część z nich, ze względu na ukształtowanie terenu, jest niedostępna dla aut osobowych.
- W drodze do latarni mijamy sporo kóz, co stanowi nie lada atrakcję dla dzieci 🙂
Latarnia morska to nie jedyna atrakcja półwyspu. My postanowiliśmy zacząć zwiedzanie od latarni morskiej, a w drodze powrotnej zobaczyć inne interesujące nas ciekawe miejsca.
Cami de Cala Figuera
Zaczęliśmy od miejsca, którego zupełnie nie planowaliśmy, ale że było gdzie zaparkować (mniej więcej tutaj), to postanowiliśmy sprawdzić, co jest ciekawego w okolicy. Szukając, którędy pójść najpierw spotkaliśmy osły, które były całkiem przyjazne, aż do czasu gdy wyczuły jabłko w plecaku i bardzo chciały się poczęstować. W przypadku posiadania jabłek lub innych oślich przysmaków polecam się nie schylać, bo jeszcze Wam złapią za plecak i nie będą chciały puścić. 😉
Wyswobodziwszy się z objęć osła, ruszyliśmy krótkim szlakiem (ścieżką) do Cami de Cala Figuera (mapa). Droga do tej niedużej zatoczki jest naprawdę przyjemna, a widoki na miejscu piękne. Kąpać się tutaj bym raczej nie polecała (choć widzieliśmy jednego śmiałka), bo na brzegu leży dość gruba warstwa morskiej roślinności, o wątpliwym zapachu 😉 Wynagrodzeniem tej drobnej niedogodności są spacerujące w pobliżu kozy i bajkowe widoki. 🙂
Plaża Formentor
Po drodze zatrzymujemy się koło plaży, ale rzuciliśmy tylko szybko okiem i odpuściliśmy. Będąc zupełnie szczera, plaża na pierwszy rzut nas nie zachwyciła, za to odstraszyła nas cena parkingu (20 euro). W sezonie, gdy droga dalej jest zamknięta, własnym samochodem można dojechać tutaj i przesiąść się na autobus.
Punkt widokowy Mirador de Es Colomer
Punkt widokowy Mirador de Es Colomer (mapa) to jedno z dwóch miejsc, które podobało nam się zdecydowanie najbardziej na całym półwyspie (drugie to Cami de Cala Figuera). Piękne widoki na strome i wysokie klify są tutaj gwarantowane, a idzie się przyjemną deptakową ścieżką.
Tego punktu widokowego nie da się przeoczyć, bo parking znajduje się tuż przy drodze. Jest większy niż pod latarnią, ale przy dużej liczbie turystów może być trudno znaleźć wolne miejsce parkingowe. Dlatego warto na półwysep jechać w dzień powszedni. Obok parkingu jest nieduży bar z napojami, lodami i prostym jedzeniem typu hot dogi.
Talaia d’Albercutx (wieża )
Nieopodal punktu widokowego Mirador de Es Colomer, znajduje się kolejne ciekawe miejsce – Talaia d’Albercutx (mapa), czyli okrągła kamienna wieża. Rozpościera się stąd naprawdę genialny widok.
Ważne! Końcowy odcinek drogi do wieży jest dość stromy i dziurawy, a pod samą wieżą miejsc dla samochodów jest nie więcej niż 2-3 (niedużych aut i z doświadczonym kierowcą w pakiecie, bo jest bardzo wąsko i dziurawo). Dlatego warto rozważyć zostawienie samochodu nieco wcześniej i przejście kilkuset metrów pieszo.
Na spokojne zwiedzanie półwyspu przeznaczyliśmy cały pierwszy dzień, by zobaczyć wszystkie miejsca bez pośpiechu. Z kolei 2 dnia ruszyliśmy do przepięknych i urocznych miejscowości, położonych w górach. W każdej z nich zatrzymujemy się na trochę. Zwykle około 2 h.
Fornalutx
Fornalutx kilkukrotnie został wybrany najpiękniejszą miejscowością wyspy. Często można spotkać informację, że jest to tradycyjna majorkańska wioska. Miasteczko położone jest w paśmie gór Sierra de Tramontana, w dolinie Sóller. Jest malutkie, więc nie ma tu ogromu atrakcji. Jednak to właśnie tutaj zjedliśmy najlepsze pomarańcze ever, zagryzając je cudownymi cocas de patata*.
Ps. z doświadczenia mogę Wam powiedzieć, że im gorzej te pomarańcze wyglądają, tym lepiej smakują 😉
*Cocas de patata to słodki wypiek, przypominając nieco nasze polskie pączki. Ciasto jest jednak delikatniejsze i mniej słodkie. Co ciekawe są one wykonane z ziemniaków. Najlepsze cocas de patata jedliśmy w Valldemossie.
Kamienne budynki, wąska plątanina uliczek i duże ilości kwiatów sprawiają, że klimat jest tutaj wyjątkowy. Szczególną uwagę przyciągają dachy pokryte czerwoną dachówką. Na głównym placu (Plaça d’España), znajdziecie urokliwe kawiarnie i sklep ogólnospożywczy.
Miejscowość położona jest w pobliżu słynnego długodystansowego szlaku GR221, który wije się przez całą długość pasma górskiego.
Soller
Kolejna miejscowość, do której jedziemy to Soller. Miasto, które swój rozwój zawdzięcza gajom cytrusowym. Jest zdecydowanie większa od Fornalutx. Położone ciekawie między morzem a górskimi zboczami, w samym sercu doliny nazywanej doliną pomarańczy lub doliną złota. Sercem miejscowości jest główny plac Placa de sa Constitucio, gdzie można znaleźć liczne restauracje i kawiarnie. Dodatkowo w sobotnie przedpołudnia (do około 13) odbywa się tutaj targ, na którym znajdziecie lokalne produkty, w tym rękodzieło.
To właśnie w Soller można dojechać jedną z najbardziej znanych atrakcji wyspy, czyli zabytkowym pociągu kursującym na trasie Palma – Soller. Początkowo 28-kilometrowa trasa została uruchomiona (w 1911 roku), aby transportować cytrusy z Doliny Soller do stolicy. Obecnie pełni tylko funkcje turystyczne. W Soller można wsiąść także do zabytkowego tramwaju, który przejeżdża tuż koło restauracyjnych stolików, wywołując tym niemałe poruszenie wśród turystów.
Bilet na sam tramwaj (z Soller do Port Soller) to koszt 7 euro w jedną stronę. Istnieje możliwość zakupu biletu łączonego za 32 euro na pociąg i tramwaj (cena z 2023). Bilety można kupić na stronie internetowej (tutaj). Cena nie jest mała, dlatego my będąc czteroosobową rodziną, odpuściliśmy tę atrakcję, na rzecz zupełnie innej (o której będzie nieco później).
Jeśli macie ochotę wybrać się nad morze to powinniście wybrać się z Soller to Port de Soller. Małej nadmorskiej miejscowości, której popularność wynika m.in. z faktu, że dojeżdża tu zabytkowy tramwaj.
Port de Soller to dawny port rybacki. W jego pobliżu znajdują się dwie latarnie morskie. Charakterystyczna biało-czarna Punta de Sa Creu, która stoi na cyplu przy wschodnim wejściu do portu. Z kolei po przeciwnej stronie, przy zachodnim wejściu do portu, znajduje się Faro de Cap Gros.
Z Port de Soller można dotrzeć do (wyglądającego zjawiskowo na zdjęciach) Torrent de Pareis, czyli 3-kilometrowego kanionu z 200-metrowymi pionowymi ścianami. Nam niestety zabrakło czasu, także mamy po co wracać na Majorkę 😉
Przez Soller przebiega słynny szlak długodystansowy GR221.
Deia
Z Soller ruszamy dalej do kolejnej popularnej miejscowości — Deia, która znana jest przede wszystkim z tego, że przyciąga do siebie artystyczne dusze. Miejscowość położona jest u stóp góry Puig de Teix, w masywie Serra de Tramuntana. To kolejne miejsce, w którym można zrobić sobie krótki przystanek i przejść się wąskimi uliczkami, by podziwiać tradycyjną kamienną zabudowę. Najlepiej dać się ponieść nogom i po prostu połazić po mieście. My za cel obraliśmy cmentarz i punkt widokowy (El Mirador de los cañones). Jeśli macie chęć na dłuższy spacer to możecie się wybrać do uroczej zatoczki Cala Deia, gdzie znajdziecie niewielką kamienistą plażę. Dodam tylko, że spośród wszystkich odwiedzonych tego dnia miejscowości Deia podobała nam się najmniej. Zdecydowanie największe wrażenie zrobiła na nas, gdy patrzyliśmy na nią z drogi.
Valldemossa
Na koniec jedziemy jeszcze do Valldemossy, która skradła nasze serca. Według nas jest to jedno z najbardziej urokliwych miejsc na wyspie, które udało nam się odwiedzić. Pomimo swoich niewielkich rozmiarów, panuje tu niezwykły klimat. Położenie wśród gór Sierra de Tramuntana, niewysoka kamienna zabudowa, kręte i bardzo strome uliczki, kwiaty w donicach. Sprawia wrażenie czystej i zadbanej. Wszystko wydaje się tu spójne (drzwi, okiennice, charakter zabudowy). Co tu dużo mówić. Jest naprawdę pięknie.
Warto zajrzeć do Jardins Rei Joan Carles – przepięknego ogrodu, który w czasie naszego pobytu, pełen był okazałych roślin i okwieconych drzew. Za najważniejszy zabytek w mieście uważa się Klasztor Kartuzów (wstęp płatny), gdzie można zobaczyć m.in. kościół, Muzeum Miejskie, Muzeum Chopina, Galerią Sztuki etc. To, co jednak głównie trzeba zobaczyć w Valldemossie to jej zwyczajne uliczki, które są niezwykle urokliwe.
Coca de Patata
W Valldemossie koniecznie trzeba spróbować Coca de Patata, słodkiej, puszystej bułki, którą po upieczeniu posypuje się dużą ilością cukru pudru. Przy odrobinie szczęścia z piekarni można dostać lekko ciepłe coca świeżo wyjęte z pieca.
Jeśli macie w planach kupić nietuzinkową pamiątkę, to jest spora szansa, że właśnie w Valldemossie znajdziecie coś ciekawego. Pięknie zdobione miseczki, torebki, portfele wykonane z korka, obrazki i wiele więcej.
Co ciekawe Valldemossa ma też swój polski akcent. Zimą 1838 roku mieszkał tu słynny kompozytor Fryderyk Chopin, wraz ze swoją kochanką George Sand (francuską pisarką). Mieszkali w jednej z klasztornych cel, gdzie obecnie funkcjonuje nieduże Muzeum Chopina. Z powodu postępującej gruźlicy Chopin szybko musiał opuścić Majorkę (po spędzeniu jednej zimy).
Jadąc przez Valldemosse polecamy trzymać się głównej drogi. Nas w drodze powrotnej nawigacja wpuściła w przysłowiowe maliny. Poprowadziła nas boczną drogą, która jak się później okazało, doprowadziła nas do miejsca, z którego ruszaliśmy, tak wąskimi ulicami, że do dziś nie dowierzam, że udało się nam przejechać.
Fornalutx i Valldemossa to dwa miasteczka, które podobały nam się najbardziej ze wszystkich tego dnia. Jeśli macie bardzo ograniczony czas to polecam szczególnie właśnie te dwa miejsca + opcjonalnie jeśli budżet Wam pozwala — przejazd pociągiem/ tramwajem w Soller.
We wszystkich miasteczkach stawaliśmy na płatnych parkingach. Trzeba uważnie sprawdzać, czy parkujemy w dobrym miejscu. Więcej szczegółów znajdziecie we wpisie — informacje praktyczne o Majorce.
Inne ciekawe miejca, na które zabrakło nam czasu:
- Banyalbufar – małe miasteczko w paśmie górskim Serra de Tramuntana. Warto tutaj swoje kroki skierować na Cala Banyalbufar.
- Jeśli macie wciąż w zanadrzu nieco czasu to rozważcie wizytę w Santanyi. Rzut beretem znajduje się też Botanicactus, czyli ogród, który przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom kaktusów. Kolejne ciekawe miejsce to Es Pontas czyli naturalna skała, w kształcie łuku wystająca z wody. Przypomina nieco zniszczony przez sztorm słynny most na Gozo.
- Muzeum i ogrody Son Marroig-posiadłość, w której wnętrzu urządzono nieduże muzeum, z tarasem z którego rozciąga się widok na wybrzeże.
- Sa Foradada to formacja skalna wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, która znajduje się kilkaset metrów wgłąb morza. Widać ją z punktu widokowego o Mirador Sa Foradada.
To tylko część atrakcji Majorki. Warto odkryć więcej podczas podróży i poznać bogactwo tej urokliwej wyspy. Aby wpis nie był zbyt długi, podzieliłam go na 2 części, dlatego serdecznie Was zachęcam do przeczytania części drugiej.
♥♥♥♥
∴ będzie mi niezmiernie miło, jeśli polubisz nas na Facebook’u i Instagramie
∴ Możesz do mnie napisać – aleksandra@znalezionenamapie.pl lub zostawić po sobie ślad pod tym postem. Każdy znak od Was, że tu byliście, jesteście i zaglądacie to niesamowita dawka motywacji do działania ♥
∴ Jeśli spodobała Ci się dzisiejsza inspiracja, to będzie mi bardzo miło, jeśli będziesz do nas zaglądać częściej.