Fuerteventura z dziećmi czy to aby na pewno dobry pomysł? Na wyspie spędziliśmy tydzień w marcu. Udało nam się ją zjeździć wzdłuż i wszerz. Na pewno nie widzieliśmy wszystkiego, ale jednak całkiem sporo. Dlatego pokażemy Wam wszystko, co udało nam się zobaczyć tak, abyście sami mogli ocenić czy warto odwiedzić Fuerteventure. Jednak już na wstępie musicie wiedzieć, że nie jest to wyspa na której zobaczycie spektakularne zabytki czy piękne galerie sztuki. Można za to na odwiedzać małe klimatyczne miasteczka i wioski, podziwiać nietypową dla kontynentalnej Europy przyrodę i plażować.
.
Na początek jednak parę słów o pogodzie
To, co jest stałe dla tej wyspy to bardzo silny wiatr. Nie ma w zasadzie momentów, gdy nie wieje wcale. Tu wieje albo mocno albo bardzo mocno. W związku z tym jest świetnym kierunkiem dla wszystkich miłośników sportów wodnych. Powoduje to również, że odczuwalna temperatura jest niższa, co bywa zgubne. Dlatego w pakiecie podstawowym rzeczy do zabrania powinien znaleźć się dobry krem z filtrem oraz nakrycie głowy. W przypadku dzieci najlepiej, aby był to kapelusik, który osłoni także uszy. U nas Martyna nosząc czapkę z daszkiem (pomimo smarowania) nabawiła się porządnego poparzenia.
Pogoda na wyspie jest dobra o każdej porze roku. Jeśli jesteście fanami plażowania i wysokich temperatur idealnym okresem będzie wizyta od lipca do października. Natomiast temperatury sprzyjające bardziej zwiedzaniu panują od listopada do maja. W marcu średnia najwyższych temperatur to około 21 stopni. W czasie naszego pobytu temperatura oscylowała w granicach 20-27 stopni i nie spadła ani jedna kropla deszczu.
.
Dzień 1 Fuerteventura z dziećmi – przylot
Pierwszy dzień zwykle mija dość szybko. Tak było i tym razem. Lot mieliśmy z samego rana, także w połowie dnia po 5,5 h byliśmy na lotniku na Fuertaventurze. Na początek musieliśmy odstać swoje w kolejce po zarezerwowane auto. Po drodze jeszcze szybkie zakupy na najbliższą kolację i śniadanie. Także suma sumarum do dyspozycji wcale nie zostało dużo czasu.
Naszą bazą wypadową na cały tydzień była miejscowość La Olivia położona w północnej części wyspy wśród pól starej lawy. Od lotniska dzieliło nas zaledwie 20 minut jazdy autem.
Tego dnia postanowiliśmy nie ruszać nigdzie dalej, a pokręcić się spokojnie po okolicy. Auto zostawiliśmy i ruszyliśmy przed siebie pieszo. Krótki spacer i wylądowaliśmy na plaży. Dość nietypowej, bo kolor piasku zupełnie nie przypominał tego, który znamy znad Bałtyku. W zasadzie nie był to nawet piasek, a drobniutkie różnokolorowe kamyczki. Przeważał wśród nich kolor ciemnoczerwony i ceglany. Babek raczej się z tego zrobić nie dało, ale frajda była! Nie muszę chyba Wam mówić, że dziewczyny były zachwycone takim początkiem wyjazdu 😉
.
Dzień 2 Fuerteventura z dziećmi – okolice plaży Cofete czyli zjeżdzamy na południe wyspy
Wyspa nie jest duża ale przejechanie jej z góry na dół to jednak ładnych parę kilometów. Podsumowując ten dzień ze zdziwieniem podliczyliśmy, że przejechaliśmy łącznie 267km!
Ta zieleń, którą widzicie na poniższych zdjęciach, to nie jest typowy krajobraz dla Fuertaventury. Już drugiego dnia jakoś brakowało nam tu drzew, zieleni i trawników. Zieleń występuje tu głównie w popularnych wśród turystów kurortach.
Morro Jable
Tak właśnie jest w Morro Jable. Wjeżdzasz tu i od razu wiesz, że to miejsce przygotowane jest z myślą o turystach. Palmy, ładne trawniki, duży hotel. Nasz pobyt przypadł na marzec także nie było tłumów, natomiast w sezonie może być tu tłoczno.
Wizytę standardowo warto zacząć od przejścia deptakiem, by zrobić małe rozeznanie. Jak to w każdym kurorcie można kupić zabawki plażowe, ciuchy, lody, magnesy itp
Warto zajrzeć w okolicę latarni morskiej. Na tle złocistego piasku prezentuje się niezwykle malowniczo. Latarnia architektonicznie i kolorystycznie nie zachwyca, natomiast położenie nadaje jej uroku. Prowadzi do niej drewniany pomost, który dla dzieci jest fajnym urozmaiceniem spaceru. No i najważniejsze. Bez wizyty na plaży na pewno nie wyjedziecie z Morro Jable. Zwłaszcza jeśli jesteście z dziećmi. Plaża jest bardzo szeroka, z pięknym jasnym piaskiem, a woda ma lazurowy kolor ♥
.
Czy warto zajrzeć do Morro Jable?
Na kilka godzin na pewno. To dobre miejsce na postój, gdy chcecie jechać z północy na południe.
Plaża w Morro Jable jest głównym magnesem przyciągającym do miasta. I wcale nie ma się co dziwić. 4km szerokiej plaży, z pięknym piaskiem to nie taka oczywista sprawa nawet na wyspie. Do tego sklepy, restauracje, latarnia morska i kilka ciekawych pomników.
Trzeba jednak pamiętać, że Morro Jable to miejscowość bardzo turystyczna. Znajdziecie tu punkty do wynajmu leżaków i parasoli, a plaży strzegą ratownicy, co dla wielu z pewnością będzie atutem. W czasie marcowego pobytu (było 26 stopni) na plaży spokojnie można było znaleźć miejsce, tak by w promieniu kilku metrów nie było nikogo.
W Morro Jable można także wybrać się na ryby na jednej z tutejszych barek. My jednak nie korzystaliśmy z tej opcji.
.
Plaża Cofete (Playa de Cofete)
Playa de Cofete uważana jest za jedną z najpiękniejszych plaż Fuertaventury. Dlatego też była celem naszego drugiego dnia na wyspie. Aby tu dojechać czeka Was do pokonania spory kawałek drogi, a na koniec kilkanaście kilometrów szutrową drogą.
Na wyspie roślinność jest dość uboga, zieleni jak na lekarsto. Jest za to dużo słońca i pustynno-wulkanicznych krajobrazów. Na to możecie właśnie liczyć w okolicach plaży Cofete.
Co do samej plaży to jest naprawdę przepiękna. Bardzo, bardzo duża. Z jednej strony otoczona wulkanicznymi szczytami, z drugiej lazurową wodą. Plaża wydaje się nie mieć końca. Niestety nie mieliśmy okazji sprawdzić gdzie się kończy, bo obie dziewczyny zasnęły w aucie, więc spacer musieliśmy odpuścić, a szkoda bo 12km plażą mogłoby być ciekawe.
Przygotujcie się jednak na bardzo silny wiatr w tym miejscu. Silniejszy niż w innych częściach wyspy.
To co nas zakoczyło to mała ilość ludzi. Było ich naprawdę niewielu. Plaża uważana jest za jedno z najbardziej niedostępnych miejsc na wyspie, choć szczerze mówiąc do końca nie wiemy czemu. Przy dobrych warunkach atmosferycznych spokojnie dostaniecie sie tutaj każdą osobówką.
Niewątpliwym atutem tego miejsca jest fakt, że nie znajdziecie tu straganów, sklepików, barów itp. Jest za to cisza i spokój ♥ Jeśli planujecie dłuższy postój w tym miejscu zaopatrzcie się we własny prowiant. Natomiast jeśli chcielibyście sprawdzić czy woda jest ciepła, to musicie uważać. Występują tu silne prądy morskie, wiry i bardzo wysokie fale.
.
Willa Winter
W pobliżu plaży, w odległości około 2-3km od miejscowości Cefete znajduje się jeden dom.
Dom, a w zasadzie willa została zbudowana w 1946r według projektu niemieckiego architekta Williama Wintera, który podobno pracował na polecenie Adolfa Hitlera. Wokół tego miejsca krąży wiele historii. Willa położona jest tak, że nie da się do niej podejść niezauważonym. Fakt ten tym bardziej podsyca ciekawość, kto i po co zbudował willę z wieżą, u podnóża gór w pobliżu oceanu..
Na pierwszy rzut oka willa wygląda jak letniskowa posiadłość. Podobno gdy Hitler uciekał z Berlina to właśnie tutaj był jego ostatni postój przed ucieczką do Argentyny wraz z Ewą Braun. Podobno przeszli tu operacje plastyczne.
Jeśli temat willi Was zaciekawił to więcej możecie przeczytać w artykule Tajemnica Willi Wintera.
.
Latarnia morska Punta de Jandia
Ostatnim miejscem do którego dotarliśmy tego dnia, była latarnia morska Punta de Jandia, która znajduje się na samym końcu wyspy. Dalej pojechać się już nie da.
Latarnia jest nie duża ale rozpościera się stąd ciekawy widok na okolicę. Trzeba przygotować się na to, że wieje tu bardzo mocno. Wynika to z faktu, że położona jest ona na otwartej, niczym nie ograniczonej przestrzeni.
/
Dzień 3 Fuerteventura z dziećmi – Oasis Park
Kolejnego dnia postanowiliśmy odwiedzić chyba najbardziej znaną atrakcję wyspy czyli Oasis Park.
Do parku można dojechać bezpłatnym autobusem, który jeździ z różnych zakątków wyspy. Mieliśmy z tej opcji skorzystać ale ostatecznie wybraliśmy się samochodem, z racji, że nie był to najlepszy dzień dziewczyn. Na miejscu jest nieduży parking. Jeśli z jakiś powodów planujecie przyjechać samochodem, warto przyjechać rano.
Park jest naprawdę duży, także zarezerwujcie sobie cały dzień.
My kupiliśmy bilety podstawowe, bez dodatkowych atrakcji. Przy wejściu zakupiliśmy jeszcze jedzenie, którym można karmić żyrafy (jabłka, marchewki). To możliwość bezpośredniego kontaktu z niektórymi zwierzętami jest jedną z największych atrakcji tego miejsca.
W parku odbywają się pokazy zwierząt, między innymi z papugami w roli głównej czy lwami morskimi. Zaskakuje tu świetny kontakt opiekunów ze zwierzętami. W serduchu liczę, że nie jest to tylko “na pokaz”, a efekt ich prawdziwej, wspólnej pracy.
Oasis Park to ogród botaniczny i zoologiczny. Możemy powiedzieć, że w pełni udało nam się zwiedzić część zoologiczną, na drugą już trochę brakło nam sił tego dnia. A szkoda!
Gdy myślisz o must see Fuertaventury to zdecydowanie Oasis Park wysuwa się na prowadzenie. Znajdziecie tu ponad 250 gatunków zwierząt. Wiele z nich zostało uratowanych z rąk przemytników. Do odwiedzenia tego miejsca przekonuje nas jeszcze bardziej fakt, że park został laureatem nagrody w dziedzinie ochrony gatunków zwierząt zagrożonych wyginięciem.
Aktualne godziny otwarcia i ceny wstępu polecamy sprawdzić bezpośrednio na stronie Oasis Park.
Cdn..
Jeśli temat Fuertaventury Was zainteresował i zastanawiacie się ile to kosztuje to zajrzyjcie
https://znalezionenamapie.pl/2019/07/fuerteventura-z-dziecmi-ile-to-kosztuje.html
.
♥♥♥♥
∴ Będzie nam super miło jeśli dołączysz do nas na Facebook’u i Instagramie
∴ Jeśli spodobał Ci się nasz tekst udostępnij go dalej ♥
∴ Możesz też do nas zawsze napisać – aleksandra@znalezionenamapie.pl albo zostawić po sobie ślad pod tym postem.