Bałkany to jeden z tych kierunków, który wyjątkowo przypadł nam do gustu. Byliśmy tu już nie raz. w 2017 roku, gdy nasze dzieci miały 3,5 miesiąca i 2,5 roku spędziliśmy w Słowenii, Chorwacji, Czarnogórze i Albanii łącznie 26 dni przemierzając kolejne kilometry Volkswagenem T4. Z kolei w 2019 roku spakowaliśmy namiot i ruszyliśmy do Serbii i Macedonii, zaglądając na chwilę do BiH oraz ponownie do Czarnogóry.
Na pewno wrócimy w przyszłości, bo im lepiej poznajemy ten rejon Europy, tym więcej chcemy zobaczyć. Do tej pory wszystkie nasze Bałkańskie wojaże przypadały na lato. Z tego też względu w głównej mierze opieramy się o campingi. Standard campingów, zaplecze, atrakcje potrafią być diametralnie różne. W zestawieniu znajdziecie campingi w Chorwacji, Czarnogórze, Albanii i Macedonii, ale też z Austrii, która była naszym przystankiem w drodze.
Austria
Austria to nie Bałkany ale dla nas był to przystanek w drodze. Miejsce postoju zależy oczywiście od tego skąd ruszacie, ale my jadąc z Trójmiasto mamy kawałek drogi by dojechać na południe. Zresztą nie lubimy jeździć nocą, ani jechać ciągiem za wszelką cenę. Zazwyczaj unikamy autostrad (poza A1 aby przyśpieszyć przejazd przez Polskę). Daje wybieramy lokalne drogi, bo dzięki temu zawsze można zobaczyć coś ciekawego, a droga też jest ciekawsza choć bardziej czasochłonna.
W Austrii zatrzymaliśmy się dwukrotnie na 2 różnych campingach. Pierwszy z nich to
Thermencamping Oberschutzen-Bad Tatzmannsdorf (Austria)
Adres: Am Campingplatz 1, 7432 Oberschützen
Potwornie długa nazwa! Nie jestem w stanie nawet jej powtórzyć. Camping położony jest na południowym – wschodzie Austrii, niecałe 100 km od Graz, niedaleko granicy z Węgrami.
Przyjechaliśmy tu wieczorem. Okazało się, że nikogo z obsługi nie było na miejscu, ale bez problemu mogliśmy zostać. Wystarczyło znaleźć dogodne miejsce, rozstawić się, a zapłacić następnego dnia rano.
Widać, że lata świetności to miejsce ma już za sobą. Nieco zdziwił nas widok sporego pustego budynku, gdzie kiedyś pewnie była restauracja i pokoje. Trzeba jednak przyznać, że wszędzie było czysto. Było trochę rozstawionych osób ale bez tłumów. Dużo zielonej przestrzeni. Można znaleźć zarówno miejsce pod drzewami jak i otwartej przestrzeni na trawie.
Cena: Za jedną noc w sierpniu 2021 zapłaciliśmy 23,20 euro (2 osoby dorosłe, 2 dzieci poniżej 7 lat i auto z namiotem). Dobre miejsce jako przystanek w drodze.
Camping Rothenfels (Austria)
Adres: Bromach 1, 8832 Oberwölz Stadt
Camping położony niezwykle malowniczo tuż przy zamku. Zdecydowanie najlepszy jaki znaleźliśmy w tej okolicy. Tak przynajmniej wnioskujemy po tym co znaleźliśmy w Google. Położony 130 km na zachód od Graz. Tutaj podobnie jak na poprzednim campingu, gdy przyjechaliśmy recepcja była zamknięta. Jest za to wywieszony szczegółowy cennik i informacja o godzinach otwarcia recepcji (8 do 9.30 rano).
Miejsca na campingu znajdują się na półkach. Bez problemu znaleźliśmy wolne miejsce. Pomimo, że byliśmy w weekend, tłumów nie było. Sanitariaty duże i czyste. Za dodatkową opłatą można było skorzystać z pralki.
Na campingu panowała przyjemna atmosfera. Było cicho i spokojnie. Każdy się witał, uśmiechał, sprzątał po sobie. Niby oczywiste, a niesamowite.
Ku radości naszych dzieci, na kempingu znajduje się fajny plac zabaw. Jest ciekawa zjeżdżalnia i huśtawki. Niby nie dużo ale naprawdę wystarczy.
Koło recepcji znajduje się też nieduża i malowniczo położona restauracja.
W sierpniu 2021 za 1 noc zapłaciliśmy 30,40 euro.
Chorwacja
Kamp Porton Biondi – Rovinj, (Chorwacja)
Adres: Porton Biondi 1, 52210, Rovinj
Camping jest średniej wielkości, z pełną infrastrukturą. Pomimo, że miejsca są dość małe to jednak atmosfera, która tu panowała była zgoła odmienna od od tego co zastaliśmy w Ankaran (Słowenia). Miejsca są pomiędzy drzewami. Nie daje to pełnego zacienienia ale jest wystarczające. Tutaj również możemy wybrać sobie jedno z wolnych miejsc. Na recepcji otrzymaliśmy mapkę z zaznaczonymi miejscami, spośród których mogliśmy wybrać.
Łazienki są czyste i zadbane. Znajdziemy tutaj również restaurację oraz budkę z pieczywem. Na przeciwko campingu znajduje się bardzo fajna plaża z widokiem na starówkę. Przyjechaliśmy bez rezerwacji i bez problemu znaleźliśmy miejsce. Camping jest na uboczu ale spacerkiem spokojnie można dojść do centrum. Nawet trochę żałowaliśmy, że ruszamy dalej, bo czuliśmy się tutaj naprawdę dobrze.
Aktualną ofertę znajdziecie na stronie portonbiondirovinj.com Jeśli zastanawiacie się czy warto zatrzymywać się na Półwyspie Istria to zajrzycie do wpisu Chorwacja – Półwysep Istria. W ramach pobytu camping udostępnia wi-fi na 60 minut dziennie. Jeśli potrzebujecie więcej musicie wykupić.
W 2017 roku za dwie noce z 2 małych dzieci zapłaciliśmy 470 kun.
Camping Opatija, (Chorwacja)
Adres: Liburnijska ul. 46, 51414, Ičići
W porównaniu do innych Chorwackich campingów ten jest skromny. Jest tutaj bardzo dużo miejsca. Mało ludzi. Także jeśli szukacie spokojnego campingu bez super nowoczesnych udogodnień to jest to miejsce dla Was. Co ciekawe jest tutaj ogólnodostępne wi-fi co nie jest często. Jeśli planujecie korzystać to wybierając miejsce warto sprawdzić czy łapiecie zasięg. Spod campingu spacerkiem można dojść do centrum Opatji (bardzo fajną drogą wzdłuż wody). Po drodze jest kilka zejść, a gdy dojdziecie w okolicę centrum znajdziecie się na fajnej plaży (bardzo kamienista). Koniecznie pamiętajcie o butach do wody! Aktualna oferta znajduje się na stronie rivijera-opatija.hr
Latem 2015 roku za 1 noc zapłaciliśmy 201 kun.
.
Camping Korana – jeziora Plitwickie
Campingów w szeroko pojętej okolicy Parku Narodowego Jezior Plitwickich jest sporo. Zatrzymaliśmy się nawet na jednym czy dwóch po drodze, ale okazało się, że wolne miejsca były tylko w miejscach, które nam zdecydowanie nie odpowiadały czyli na tzw patelni. Był środek lata. Upały powyżej 30 stopni a my z małymi dziećmi. Możliwość rozbicia się w cieniu drzew była dla nas ważniejsza niż reszta infrastruktury.
Pojechaliśmy więc na camping, który znaleźliśmy w internecie jeszcze przed wyjazdem. Zarządza nim Park Narodowy, dzięki temu w ramach pobytu możecie skorzystać z bezpłatnego autobusu, który zawiezie Was do parku i potem odbierze (wyjazd 9.00, powrót 17.00). Warto skorzystać z tej opcji, bowiem miejsc parkingowych wokół wejść do parku nie ma dużo. Trzeba jednak wziąść pod uwagę, że razem w Wami będzie jechał pełen autokar co oznacza kolejkę do wejścia 😉
Camping jest naprawdę duży. Spokojnie można znaleźć kameralne miejsce. Jest kilka dolinek do których można zjechać i rozbić obozowisko. Upewnijcie się tylko czy podjazd nie jest zbyt stromy. My mieliśmy problem żeby wyjechać. Kąt nachylenia był spory, a trawa śliska więc wyjeździliśmy na wstecznym, a i tak nie udało się za pierwszym razem 😉
Udogodnienia są na bardzo dobrym poziomie. Czyste duże łazienki, restauracja, sklep. Wszystko czego potrzeba.
Strona internetowa parku Korana wygląda niepozornie, ale zdecydowanie polecamy Wam to miejsce.
Tutaj za 2 noce zapłaciliśmy w 2017 roku 462 kuny.
Dalej zjeżdżamy w stronę Dalmacji. Po drodze postanowiliśmy się zatrzymać w okolicy Trogiru. Pierwszy camping do, którego trafiamy nie miał miejsc (po raz pierwszy się nam zdarzyło). Ostatecznie wyszło nam to na dobre, bo trafiliśmy na
.
Camping LABADUSA (Chorwacja)
Znajduje się na końcu świata 😉 Jednak warto tam zajrzeć. Obsługa jest bardzo miła. Jak na wszystkich campingach bez problemu dogadacie się w j.angielskim. Camping nie jest tak nowoczesny jak wcześniejsze ale niezwykle urokliwy. Prąd jest tutaj z agregatów, a woda z beczek. Rano samochód dowozi świeże pieczywo, więc jeśli macie ochotę odpocząć na tutejszej plaży to nie musicie nawet jechać do sklepu. Co do plaży jedna z ładniejszych na jakich byliśmy. Czysta, zadbana. Widać, że obsługa o nią dba. Widzieliśmy jak panowie z obsługi grabili aby było czysto i równiutko. Na miejscu jest też restauracja.
Zdecydowanie polecamy! Więcej informacji znajdziecie na stronie internetowej labadusa.com Naszą relację ze Splitu i Trogiru znajdziecie we wpisie Dalmacja – 4 miasta, które musisz zobaczyć!
Ostatni camping z jakiego korzystamy w Chorwacji jest w okolicach Dubrownika. W samym sercu Dubrownika jest camping jednak ceny są takie, że zwalają z nóg. Dlatego decydujemy się na camping kilka kilometrów za miastem.
.
Camping KATE (Chorwacja)
Północna Chorwacja to duże campingi z bogatą infrastrukturą. Gdy zjeżdżamy na południe kraju takich miejsc raczej jest niewiele. Większość z nich to przydomowe małe pola na których można rozbić się zarówno namiotem jak i zaparkować camperem. Ciężko znaleźć jednak takie, gdzie będziemy osłonieni od słońca.
Camping Kate choć jest niewielki to są podstawowe rzeczy niezbędne do biwakowania. Są drzewa, jest przyjemna obsługa mówiąca w języku angielskim. Są czyste łazienki. Jedynie nad morze trzeba się przejść kawałek (z powrotem pod górę) ale da się przeżyć. Parę metrów od campingu jest przystanek autobusowy, który dowiezie Was bezpośrednio do Centrum Dubrownika. Sprawdźcie tylko gdzie wysiąść, bo my zrobiliśmy błąd i pojechaliśmy aż na dworzec autobusowy, który okazał się być godzinę drogi pieszo od centrum.
Jest też możliwość popłynięcia w jedną bądź w dwie strony łódka spod campingu do Dubrownika.
Aktualną ofertę campingu możecie sprawdzić na stronie campingkate.incroatia.info
.
Camping Maslina – Petrovac na Moru (Czarnogóra)
To nasze największe rozczarowanie. Sam camping nie był zły. Dużo zacienionych miejsc. Łazienki raczej średnie. Pan z obsługi mówił łamanym angielskim. Pan był dość specyficzny 😉 ale można było się dogadać. Natomiast tutejsza plaża to jakiś koszmar. Przeraźliwie brudno. W piasku pełno śmieci. Po kilku minutach odechciało nam się kąpania i wróciliśmy na camping. Aktualną ofertę znajdziecie na stronie campingmaslina.com
Na koniec zostawiliśmy ostatni camping. Nasz wyjazdowy faworyt znajduje się w Albanii.
.
Camping Legjenda (Albania)
Znajdziecie tutaj basen, fajnie zorganizowaną przestrzeń, przemiłą obsługę i basen. Tutaj nasze dziewczyny czuły się najlepiej. Martyna wychodziła na boso na trawę i tańczyła! Obsługa jest miła i pomocna. Łazienki są czyste i zadbane. Tak jak na większości campingów można skorzystać z (dodatkowo płatnej) pralki. Nie jest to super nowoczesny camping. Po niektórych elementach wyposażenia widać już upływ czasu, jednak atmosfera która tutaj panuje jest świetna.
Na miejscu jest też bardzo fajna restauracja. Przemili kelnerzy, smaczne jedzenie i możliwość płacenia w 3 walutach (euro, dolary, albańskie leki). Ceny samego campingu podane są w euro.
Nam spodobało się tutaj na tyle, że specjalnie zmieniliśmy trasę drogi powrotną by zatrzymać się jeszcze na jedną noc. Aktualną ofertę znajdziecie na stronie campinglegjenda.com
Przy okazji odsyłamy Was do naszego wpisu Co warto zobaczyć w Albanii i ile kosztuje miesiąć na Bałkanach.
.
Dlaczego wybraliśmy campingi, a nie kwatery prywatne?
Początkowo mieliśmy w planach wynajem apartamentów. Jednak po wysłaniu kilku zapytań okazało się, że w Chorwacji (gdzie spędzaliśmy najwięcej czasu) większość właścicieli preferuje wynajem na 7 / 14 dni. Co kolidowało z naszymi planami. Szybko doszliśmy więc do wniosku, że campingi będą dla nas zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że przed wyjazdem nie musieliśmy dokonywać żadnych rezerwacji. Co w praktyce oznaczało, że mogliśmy swobodnie dostosowywać plan zwiedzania do swoich potrzeby bez trzymania się sztywnych ram czasowych.
Dzięki temu, że spaliśmy na campingach, nie korzystaliśmy z klimatyzacji, która jest obecna w większości kwater prywatnych. Dzięki temu zarówno my jak i dziewczyny szybko i bez problemów zaaklimatyzowaliśmy się do wysokich temperatur.
Pod koniec wyjazdu zdecydowaliśmy się też na kilka noclegów w hotelach / hostelach. Rezerwowaliśmy je z zwykle wieczór przed planowanym przyjazdem i ani razu nie mieliśmy problemu aby znaleźć nocleg na 1 noc w rozsądnej cenie w miejscu, które nas interesowało (np Sarajewo).
Jeśli mielibyśmy wybrać najlepsze campingi z odwiedzonych przez nas to były by to: Camping Legjedna w Albanii, camping Sobec na Słowenii, camping Porton Biodni w Chorwacji oraz camping Labadusa również w Chorwacji. Dalej camping Korana przy jeziorach Plitwickich oraz Opatija. Camping Kate niedaleko Dubrownika jest taki po prostu, przenocować i pojechać dalej. Bez emocji 😉 Najmniej przypadł nam do gustu camping Maslina (ze względu na plażę) a totalnym nieporozumieniem był dla nas camping Ankaran.