W Gdańsku mieszkamy od zawsze. Z dumą mogę powiedzieć, że jesteśmy rodowitymi gdańszczanami. Cała nasza czwórka. Od niedawana sporo wolnego czasu spędzamy zwiedzając Trójmiasto. To dzieci stały się naszym motorem napędowym. One właśnie motywują nas by w wolny dzień wstać rano i wyruszyć na miasto by spędzić razem czas aktywnie. Czasem idziemy po prostu na spacer do lasu, innym razem nad morze. Gdy pogoda jest kiepska sprawdzamy ofertę trójmiejskich sal zabaw. Tym razem wyruszyliśmy zwiedzać Gdańsk z kartą turysty.
Do dyspozycji mieliśmy pakiet RODZINA&ZABAWA ważny przez 72h. Weekendowe zwiedzanie rozpoczęliśmy w piątkowy poranek od wizyty na ul. Długiej. W sezonie jest zatłoczona i ciężko dostrzec jak urokliwe kamienice ją zdobią. Natomiast już we wrześniu jest dużo spokojniej zwłaszcza w godzinach przedpołudniowych. Zaczęliśmy od wizyty w Muzeum Bursztynu, które prezentuje historię powstania bursztynu, jego właściwości i obróbki. Zgromadzono tu przepiękne eksponaty wykonane z tego tworzywa.
.
Tuż potem udaliśmy się do Domu Uphagena (jedyna w Polsce mieszczańska kamienica XVIII wieku dostępna do zwiedzania). Co znajdziemy w środku? Przepiękne wnętrza mieszkalne i gospodarcze. Zdobione ściany i sufity, wspaniałą kolekcja mebli i innych przedmiotów użytku domowego. Obecnie w muzeum jest wystawa czasowa na temat pierwszych kąpielisk nad Bałtykiem i związanych z tym zwyczajów. Jeśli nie wiecie do czego służył wóz kąpielowy to koniecznie wybierzcie się do Domu Uphagena.
.
.
Następnie swoje kroki skierowaliśmy w stronę fontanny Neptuna by zajrzeć do Ratusza Głównego Miasta.
.
Wchodząc do Ratusza zwróćcie koniecznie uwagę na herb znajdujący się nad wejściem. Wygląda on nieco inaczej niż inne herby Gdańska. Jeden z lwów nie patrzy w stronę korony lecz w drugą. Jak głosi legenda jego wzrok skierowany jest w stronę Złotej Bramy, ponieważ oczekuje powrotu króla.
.
Ratusz jest zbudowany w stylu gotycko-renesansowym. Chyba żaden zwiedzający nie przejdzie obojętne obok Wielkiej Sali Rady, której sufit zdobią przepiękne obrazy. Choćby dla niej warto tu przyjść! Dawniej odbywały się tutaj posiedzenia Rady Miasta, dziś cieszy oko turystów. Nie mniejsze wrażenie wywarły na nas czarno-białe fotografie przedstawiające zrujnowany Gdańsk. Zwłaszcza zdjęcia ulicy Mariackiej. Na koniec czeka jeszcze świetnie przygotowana wystawa przedstawiająca życie w Wolnym Mieście Gdańsk. Tutaj szczególnie podobały nam się rekonstrukcje mieszkań i sklepów, które wykonane są realistycznie i z dbałością o najmniejsze szczegóły.
Będąc w środku warto wejść na wieżę, aby móc podziwiać widok, który rozpościera się z góry należy pokonać 191 stopni. Uwaga! Wieża udostępniona jest dla turystów tylko w okresie letnim! Dodatkowo od niedawna wnętrza ratusza można zwiedzać interaktywnie grając w Questy. Wystarczy ściągnąć aplikacje na telefon i zabrać ze sobą słuchawki by wyruszyć śladem Ludwiga Plenty, który był wybitnym polskim podróżnikiem i poszukiwaczem skarbów. My z pewnością do Ratusza zajrzymy jeszcze nie raz.
.
.
Na przeciwko Ratusza znajduje się cukiernia Pellowski, do której zajrzeliśmy w ramach odpoczynku na herbatę i pyszne ciacho. Firma funkcjonuje na rynku od 88lat, także idealnie wpisała się w nasz historyczny dzień w Gdańsku. Obsługa widząc naszą zgraję i mnie zamotaną w chustę była przemiła i pomocna. Dziękujemy!
.
.
Zajrzeliśmy jeszcze do Dworu Artusa, który znajduje się na plecach Fontanny Neptuna. Nazwa nawiązuje do legendarnego króla Artura. Dawniej był siedzibą kilku bractw. Wyprawiano tu wspaniałe uczty, organizowano występy muzyków, śpiewaków i kuglarzy. Przez jakiś czas pełnił funkcję giełdy handlowej. Dwór uważany jest za jeden z najbardziej reprezentacyjnych zabytków znajdujących się przy tzw. Drodze Królewskiej ze względu na znajdujący się w jego wnętrzach piec kaflowy, który ma prawie 11 metrów wysokości i wyłożony jest 520 kaflami (zwany jest "królem wszystkich pieców").
.
.
Ostatnim muzeum, które odwiedziliśmy tego dnia była Zielona Brama. Uważana za najbardziej reprezentacyjną wśród gdańskich bram. Na samej górze znajdują się dwie sale ekspozycyjne, gdzie organizowane są czasowe wystawy fotograficzne. Na stronie Muzeum Nardowego można sprawdzić jaka wystawa odbywa się w danym momencie.
Planując piątkowe zwiedzanie trochę się obawiałam, że będzie to tak szybki przemarsz po wystawach. Jednak w praktyce okazało się, że wiele z odwiedzonych miejsc naprawdę nas zainteresowało. Zwłaszcza Ratusz i Dom Uphagena. Nieco mniej podobał nam się Dwór Artusa, choć jego wnętrza również zdobią przepiękne obrazy. Także jeśli nie macie pomysłu na deszczowy weekend to polecamy zajrzeć na starówkę.
.
Z racji, że tego pogoda była naprawdę piękna nie ograniczyliśmy się do biegania po muzeach, a spacerowaliśmy również po Gdańskiej starówce, podziwiając przepiękne kamienicę na Długiej, szukając trzech Neptunów czy oglądając fontannę (fontanna czterech kwartałów) pilnowaną przez 4 lwy na ul. Grobla I.
.
Spacerując po gdańskiej starówce warto zajrzeć na ulicę Mariacką. Znajduje się tutaj przepiękny, najstarszy ceglany gotycki kościół w Europie. Jego wieża ma 82 metry wysokości. Natomiast spacerując z dziećmi warto policzyć rzygacze. Dzieciom na pewno spodobają się poszukiwania i zabawa w liczenie. Zwłaszcza, że jest ich tutaj aż 47! Na żadnej innej ulicy w Gdańsku nie znajdziecie ich aż tyle.
Po drodze zajrzeliśmy też do CIUCIU CUKIER ARTIST. Podejrzeliśmy jak wygląda produkcja słodyczy wykonywanych w całości ręcznie na oczach klienta. W środku roznosi się przyjemny słodki zapach przez co jeszcze trudniej oprzeć się słodkościom (z kartą turysty dostaniecie tutaj 25% zniżki). Sprawdziliśmy też jakie pamiątki można kupić w sklepie z pamiątkami SZAFA GDAŃSKA (z kartą 15% zniżki). Zresztą zajrzeliśmy też do kilku innych sklepów gdzie znajdziemy magnesy, kubki itd. Naprawdę cuda tam sprzedają!
.
Sobotni poranek nie mógł rozpocząć się inaczej niż od wizyty w Centrum Hewelianum.
Absolutnie genialne miejsce dla rodzin z dziećmi. Tutaj nowoczesność spotkała się z przeszłością. Bowiem interaktywne wystawy zostały utworzone w dawnych obiektach fortecznych na Górze Gradowej. Poprzez zabawę zagłębiamy się w świat matematyki, fizyki, chemii, biologii i geografii. Bogata oferta tego miejsca sprawia, że z całą pewnością zajrzymy tu jeszcze nie raz. Zdecydowanie najbardziej podobała nam się wystawa Dookoła Świata, gdzie jeździliśmy windą (przenoszącą nas na różne wysokości i głębokości), wylegiwaliśmy się w igloo, próbowaliśmy oswoić anakondę i sprawdzaliśmy jak powstaje fala. Będąc w Centrum Hewelianum nie zapomnijcie odnaleźć lwa!
Centrum Hewelianum to jedno z lepszych miejsc na mapie atrakcji Gdańska. Sprawdzi się zarówno w deszczowy dzień gdy możemy spędzić kilka godzin na wystawach jak i w te nieco bardziej słoneczne dni. Wówczas wizytę możemy rozszerzyć o spacer po fortach i Górę Gradową, skąd możemy podziwiać panoramę miasta. Jestem pewna, że jeśli przyjdziecie tu raz to nie skończy się na jednej wizycie!
Fajną opcją jest zakup rocznej karty dla Gdańszczan w naprawdę przystępnej cenie. Jeśli natomiast macie KARTĘ DO KULTURY i planujecie jednorazową wizytę to również czeka na was zniżka.
.
Wizyta w Centrum Hewelianum zajeła nam sporo czasu ale udało nam się zajrzeć jeszcze na Sołdek, który jest pierwszym statkiem pełnomorskim zbudowanym w polskiej stoczni po II wojnie światowej.
Martyna z zaciekawieniem zaglądała do wszystkich udostępnionych pomieszczeń, a jest ich naprawdę sporo, w tym maszynownia, kabiny oficerów czy mostek kapitański. Dodatkowo z Sołdka jest wspaniały widok na Żuraw!
Będąc po tej stronie Motławy grzechem byłoby nie zajrzeć do Spichlerzy. Spichlerze są trzy i mają swoje imiona: Panna, Miedź i Oliwski. Muzeum jest naprawdę spore. We wnętrzach zaprezentowano morską historię od czasów średniowiecznych aż do dziś.
Nam niestety nie udało się zobaczyć całości, bo Martynę dopadło zmęczenie i konieczne było doładowanie baterii pożywną zupą. Początkowo chcieliśmy wypróbować, którąś z restauracji oferujących zniżki w ramach karty turysty. Jednak z racji zbliżającej się dziecięcej katastrofy zdecydowaliśmy się na sprawdzoną i dobrze nam znaną Pyrę Bar. Aby dotrzeć do niej szybciej przepłynęliśmy Motławę statkiem za 1,5zł!
Zupa zjedzona, baterię naładowane więc ruszyliśmy do Żurawia, który jest jednym z najbardziej charakterystycznych budynków w mieście. Żuraw to najstarszy zachowany dźwig portowy w Europie. Służył do przeładowywana towarów i stawiania masztów, pełnił rolę obronną i bramy do miasta.
Z Żurawiem związana jest legenda. Muchel, który z zawodu był murarzem, nie przepadał za pracą. Rzucił ją więc i powiększył grono bówków*, którzy szlifowali poręcze mostu nad Motławą, spluwając z mostu do wody. Humor poprawiał sobie w tutejszych knajpkach. Pewnego dnia umówił się z kumplem pod Żurawiem. Poszli na kufel piwa i rozprawiali o śmierci. Muchel w czasie rozmowy powiedział, że po takiego jak on żaden diabeł nie odważy się przyjść. Gdy wyszli na zewnątrz z zatopionego kutra wylazł diabeł, który powiedział, że czas Muchela na ziemii dobiegł końca i pora ruszyć do piekła, gdzie czeka go kara za lenistwo, pijaństwo i inne przewinienia. Z rąk diabła uratowała go sprytna żona, która poczęstowała diabła pączkami wypełnionymi pieprzem, tabaką, sodą, gwoździami i żelazną kantówką. Pączek niemal eksplodował mu w ustach, a diabeł wypluł go z hukiem trafiając w ścianę Żurawia. Przerażony diabeł czmychnął w zaświaty. Pamiątką z tego wydarzenia jest zegar słoneczny (skamieniały pączek) na ścianie Żurawia. |
Nas Żuraw najbardziej zachwyca z zewnątrz ale w środku znajduje się nieduża wystawa, z której najbardziej zapadła nam w pamięć makieta obrazująca transport zboża w spichlerzu. Nie mogliśmy oderwać od niej Martyny, bo znalazła mały guziczek, który ją włączał. Z Żurawia rozpościera się też całkiem fajny widok, można podglądać wpływające do mariny statki.
Sobotę spędziliśmy w całości na Gdańskiej starówce, z kolei w niedzielę wyruszyliśmy do Gdyni. Naszym celem był Dar Pomorza, który stoi na Nabrzeżu Pomorskim. Wizytę w Gdyni zaczęliśmy od spaceru po Skwerze Kościuszki.
Dalej swoje kroki skierowaliśmy w kierunku wspomnianego wcześniej Daru Pomorza, który jest przepięknym trójmasztowcem nazywanym Białą Fregatą.
Na statku udostępniono naprawdę sporo pomieszczeń dla zwiedzających między innymi maszynownie czy salę komendanta. Spotkaliśmy tutaj przemiłego marynarza, który opowiedział nam więcej na temat historii statku. Dzięki niemu wiemy, że będąc na dolnym pokładzie statku znajdowaliśmy się 2,5 metra pod powierzchnią wody! Trochę mu zazdrościmy, że podczas 40 lat służby opłynął 7 razy kule ziemską dookoła i 6 razy zatańczył w Rio de Janeiro! Pogoda w niedzielny poranek była fantastyczna więc sporo czasu spędziliśmy również na górnym pokładzie podziwiając przepływające w oddali statku.
.
Tak się nam spodobało zwiedzanie statków, że postanowiliśmy wejść jeszcze na statek stojący parę metrów bliżej Skweru Kościuszk (co prawda nie wchodzi w skład karty turysty) to jednak żal było nie wejść będąc tuż obok.
ORP Błyskawica to polski niszczyciel, który uczestniczył w działaniach w czasie II wojny światowej.
W latach późniejszych szkolono tu marynarzy aż do tragicznego wypadku w kotłowni, w wyniku której zginęło kilku marynarzy. Jest najstarszym na świecie zachowanym niszczycielem. W tym roku będzie obchodził 80-lecie podniesienia polskiej bandery, bowiem okręt zaczął swoją służbę 25 listopada 1937 roku. Obecnie pełni głównie funkcje muzealne. Okres w którym można zwiedzać okręt trwa od początku maja do końca listopada. Obecnie cała załoga liczy 42 osoby, podczas gdy w czasie działań wojennych służyło tu jednocześnie około 200 osób!
Na koniec zajrzeliśmy jeszcze do sopockiego grodziska. Grodzisko to najstarszy zabytek Sopotu, który jest pozostałością po osadzie obronnej. Zrekonstruowano tutaj zabudowania grodu: chaty, brama i ogrodzenia z drewnianych pali. Wystawa w budynku dotycząca najstarszych dziejów Sopotu jest fajnie zaprezentowana. Nowocześnie i przyjemnie dla oka. Natomiast samo grodzisko nieco nas rozczarowało. Wyglądało na opuszczone. Na pewno jednak warto tu zajrzeć podczas organizowanych w sezonie różnego rodzaju festynów.
.
Czy to już wszystko co można zobaczyć w ramach karty turysty?
Zdecydowanie NIE! Z całą pewnością warto zajrzeć na spacer do jednego z najbardziej znanych parków Gdańska - Parku Oliwskiego. Znajduje się tutaj oddział Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego, który mieści się w zabytkowym budynku Pałacu Opatów. Tuż obok w Spichlerzu Opackim znajduje się oddział Etnografii. W ramach karty można również bezpłatnie wejść do ZOO. My jednak byliśmy w nim stosunkowo niedawno więc woleliśmy poświęcić czas na inne atrakcje.
Karta oferuje również szereg zniżek. Między innymi 10% na koło widokowe Amber Sky, 20% do Europejskiego Centrum Solidarności ( o naszych wrażeniach z tego miejsca możecie przeczytać we wpisie Gdańsk na weekend), 30% do latarni morskiej w Nowym Porcie, 10% do Galerii Zabawek, 20% do gdyńskiego akwarium czy 20% na Gdańsk z kajaka. To oczywiście nie wszystko, pełną listę muzeów, instytucji i restauracji znajdziecie na stronie VisitGdańsk.
.
Ile kosztuje karta turysty?
Nasza karta była ważna przez 72h, której koszt wynosi 80zł dla osoby dorosłej/50zł ulgowa. Karta ważna przez 24h to koszt 50zł os.dorosła/30zł ulgowa i pakiet dla ambitnych 120h - 100zł/80zł
*print screen z http://kartaturysty.visitgdansk.com
.
Nasze wrażenia ze zwiedzania z kartą turysty
Policzyliśmy, że na wszystkie bilety wstępu wydalibyśmy 211zł za osoby 2 osoby dorosłe. Przy czym nie odwiedziliśmy wszystkich możliwych miejsc w ramach karty. Z naszej perspektywy zwiedzanie z kartą jest wygodne. W kasie pokazujemy kartę, obsługa sprawdza i wchodzimy. Wszystko przebiega sprawnie. Dodatkowo do karty dostajemy książeczkę z krótkim opisem miejsc, które możemy odwiedzić.
W samej książeczce brakowało nam informacji o godzinach otwarcia poszczególnych muzeów i informacji, że wybrane obiekty czynne są sezonowo.
Wydaje nam się, również że wygodniej byłoby gdyby do karty była wydawana książeczka z atrakcjami tylko wybranego pakietu. Niby wszystko jest oznaczone ale w czasie zwiedzania nieco się zakręciliśmy i odwiedziliśmy dwa miejsca (Zielona Brama i Dom Uphagena), które nie wchodziły w nasz pakiet.
Fajnie gdyby w przyszłości w ofercie karty było również wejście do Ośrodka Kultury Morskiej, który obok Centrum Hewelianum jest jedną z ciekawszych atrakcji na mapie Trójmiasta.
.
Dla kogo jest karta turysty?
Na pewno dla turystów, którzy przyjeżdżają do Gdańska, ale również dla mieszkańców Trójmiasta. Myślę, że niejeden przyjezdny zna lepiej historię miasta niż jego rodowici mieszkańcy. Karta może być fajnym prezentem i pretekstem do spędzenia czasu w swoim mieście w zupełnie inny sposób.
Z tego miejsca chciałabym podziękować Visit Gdańsk za możliwość sprawdzenia karty i przemiłemu Panu w Informacji Turystycznej na ul. Długi Targ 28/29. Fajnie, że w takich miejscach pracuje coraz więcej ludzi z pasują, którym praca sprawia przyjemność!