Z racji, że mieszkamy nad morzem to zimę lubimy najbardziej w górach 😉 Nad morzem zimy ostatnio mają niewiele wspólnego z tym co powinno występować o tej porze roku. Jest sporo deszczu, bardzo dużo wiatru i wilgotne powietrze, które powoduje, że gdy temperatura spada nawet zaledwie kilka stopni poniżej zera ziąb jest bardzo dokuczliwy. Suche powietrze i śnieg w górach sprawiają, że z przyjemnością. spędzamy długie godziny na powietrzu.
Nie przez przypadek wybraliśmy Pieniny na zimowy wypad w góry. Z racji, że towarzyszyła nam niespełna roczna córka zależało nam na niskich i stosunkowo łatwych szlakach. Pieniny nadały się do tego idealnie. Na plus był też fakt, że nie była to nasza pierwsza wizyta w tej okolicy więc wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać.
Jednym z naszych wyborów był szczyt położony w tzw. Pieninkach czyli północno-wchodnich Pieninach środkowych. Sokolica, bo o niej mowa, znajduje się na wysokości 747 m n.p.m. Jest jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc w Pieninach ze względu na rosnącą tam sosnę.
Po kilkuminutowym spacerze wzdłuż Dunajca czeka nas pierwsze podejście. Dość łagodne, które raczej nie powinno nikomu przysporzyć specjalnych problemów.
Cały szlak jest stosunkowo prosty. Ostatni etap przed szczytem to wspinaczka po kamieniach i to ten moment wspinaczki jest najtrudniejszy, zwłaszcza zimą gdy kamienie są śliskie.
Wracając mieliśmy okazję pierwszy raz zobaczyć i usłyszeć jak obrywa się ogromna warstwa grubego lodu. Robi wrażenie i przypomina, że lód nawet gruby, w każdej chwili może się zarwać!
Podsumowując szlak jest dość prosty. Jednak ostatni odcinek szlaku jest dość stromy i kamienisty (poprawniej są to małe skałki). Porządne buty i rozwaga będą potrzebne. Szlak jest częściowo zalesiony. Po wejściu na szczyt cały wysiłek zostaje wynagrodzony pięknymi widokami, a sosna nadaje temu miejscu niezwykłego i niepowtarzalnego charakteru.
Jak się przemieszczać z niemowlakiem po górach?
Do tej pory używaliśmy głównie chusty. Jednak z racji, że Martyna siedzi już samodzielnie tym razem chusta została zastąpiona nosidełkiem turystycznym, które w tym wypadku okazało się wygodniejsze. Mała była w grubym kombinezonie zimowym, dzięki czemu nie zmarzła.* Za to my mogliśmy też mieć ciepłą kurtkę i wszystkim było wygodnie. Niewątpliwie Małej bardzo podobało się podziwianie widoków z góry, a gdy dopadło ją zmęczenie udało się nawet zdrzemnąć. Jeśli chodzi o warunki do spania wygrywa chusta, natomiast widoki zdecydowanie łatwiej i wygodniej podziwiać z nosidełka.
*Zwróćcie szczególną uwagę na rękawiczki jakie zakładacie maluchowi. Warto zabrać dwie pary ciepłych rękawic, bowiem łapki wyjątkowo szybko marzną maluchom.
.
Z dzieckiem:
Informacje praktyczne:
-przeprawa przez Dunajec jest płatna 4zł
-w okresie od kwietnia do października wejście zarówno na Sokolicę jak i na Trzy Korony jest płatne.
.
6 comments
Mam szczególne wspomnienia z wejścia na Sokolicę 😉 Osobiście, nie wyobrażam sobie wchodzić na Sokolicę z małym dzieckiem.
Z Maluchem w nosidełku o naprawdę nie jest problem. Trzeba tylko się lepiej przygotować kondycyjnie. Jak by nie patrzeć to spore dodatkowe obciążenie 😉 Z kilku latkiem mogłoby być już trudniej 😉
Super wycieczka, szczególnie iż większość "niedzielnych" turystów omija Sokolice i zadowalają cię zdjęciem na Trzech Koronach.
Niech żałują, bo warto tu wejść!
Bohater broniący obejścia wymiata 😀
Został naszym idolem dnia! Tak zawzięcie walczył o swój teren, że pomimo jego małych rozmiarów nawet do głowy nam nie przyszło naruszać jego granicy!