W okresie noworocznym wybraliśmy się w Pieniny. Co prawda najpierw trafiliśmy do Nowego Sącza, a potem nad Morskie Oko i do Zakopanego. W którym to notabene bliscy byliśmy ogłoszenia bankructwa po wizycie w kilku sklepach turystycznych. Jednak co góry to góry i wybór w sklepach jest nieporównywalnie większy w porównaniu z tym co oferują na Pomorzu. Ceny też przystępniejsze niż w nadmorskiej ofercie. Z racji, że tak zbłądziliśmy w czasie wyjazdu to na połażenie po okolicach Szczawnicy zostały nam zaledwie 2 dni.
W ramach rozgrzewki padło na Palenicę. Szczyt w Małych Pieninach na wysokości 722 m. n p.m.
.
.
Palenica, źródło: Wikipedia |
Ze Szczawnicy na górę można dostać się wyciągiem krzesełkowym. Początkowo obawialiśmy się, że nie wpuszczą nas z małą. Okazało się, że nie ma ograniczeń wiekowych. Dla bezpieczeństwa na czas przejazdu zapakowaliśmy Martynę do nosidła i przypięliśmy na brzuchu. Dzięki temu mieliśmy pewność, że będzie bezpieczna w czasie przejazdu, a i nam będzie wygodnie. Zresztą jak już pisaliśmy nie raz, jeśli nie chcecie rezygnować z takich aktywności jak chodzenie po górach gdy Wasze dziecko ma kilka/kilkanaście miesięcy to chusta bądź odpowiednie nosidło sprawdzają się naprawdę super!
.
Koszt wyciągu krzesełkowego w styczniu 2016:
Bilet normalny “w górę” – 12zł, “góra-dół” – 17zł.
Bilet normalny “w górę” – 12zł, “góra-dół” – 17zł.
Bilet ulgowy 9/14zł
Bezpłatnie dzieci do lat 4.
.
Na górze zaskoczył nas nieco śnieg z armatki śnieżnej. Przejście koło niej to jak spacer w zamieci śnieżnej. Nic przyjemnego! Do tego zimny wiatr spowodował, że i podłożu chodziło się mało komfortowo. Miejscami był lód! Zarówno na nartach jak i pieszo wątpliwa przyjemność. Na całe szczęście tuż dalej było już całkiem przyzwoicie.
.
.
.
My ruszyliśmy najpierw żółtym szlakiem, by chwilę później zboczyć na niebieski. Ledwo ruszyliśmy to przypomniało nam się jak pisaliśmy w jednym z postów w temacie podróże z dzieckiem, że na pierwsze eskapady warto wybierać znane sobie miejsca by uniknąć niespodziewanych trudności.
Wybierając nieznany szlak warto sprawdzić na mapie czy występują duże różnice wysokości co może wskazywać na ostre wejście/zejście oraz poszukać w internecie zdjęć i relacji.
Tak by dostosować poziom trudności szlaku do wieku i umiejętności dzieci. Zdjęcie nie pokazuje tego, ale zejście było naprawdę strome! Trzeba było gracji baleriny i przyczepności kozicy górskiej by bezpiecznie zejść z Martyną na plecach.
.
.
Na szlakach w Pieninach można zobaczyć takie oto tablice. Im więcej chodzimy po różnych szlakach (nie tylko górskich) to mamy wrażenie, że częściej powinny być “przypominajki” NIE ŚMIEĆ! Mamy ostatnio wrażenie, że czasu gdy zaczeła się swego rodzaju moda na góry to stają się one coraz bardziej zaśmiecone. Mamy nadzieję, że społeczna świadomość odpowiedzialności za otaczająca nas przyrodę będzie coraz większa!
/
.
Czas potrzebny na wycieczkę: ok. 2,5h
2 comments
Raki na butach chyba niezbędne do takiego schodzenia o.O
A krzyżowanie szlaku z torem zjazdowym to tez trochę dziwne 😛
Był nawet plan zakupu, bo takie niby raki były w Biedronce ;p niestety gdzieś wszystkie wymiotło ;( Także Alex dopisał sobie do listy: jak zrujnować domowy budżet.